Niedziela, czas wolny. Jeden z ostatnich weekendów, który możemy spędzić razem, zanim zacznie się moc weekendowych zleceń. Atmosfera miasta, bywa niekiedy duszna, więc lubimy czasem uciec gdzieś nieopodal. Warszawa na szczęście ma kawałek lasu z prawdziwego zdarzenia – Puszczę Kampinowską. Swoją drogą idealne miejsce na sesje rodzinne i narzeczeńskie, a dla nas, na coś w rodzaju „custom” sesję rodzinną 🙂 Co prawda w niedzielę, dziki las zamienia się aleje spacerowe, a parkingi na początku szlaków pękają w szwach (Swoją drogą, nie jest też łatwo dostać się do Puszczy komunikacją miejską, albo podmiejską..)
Ciężko jest też choć na chwilę zostać samemu, w wydawałoby się, że wielkim lesie. Na szczęście miejsca wystarcza dla każdego, a świeże powietrze i solidna dawka tlenu są niezastąpione.
Las, na pierwszy rzut oka wydaje się monotonny. Te same drzewa w dużej ilość, z racji tego, że to Mazowsze, jest płasko, wydawałoby się, że nuda. Nie mniej jednak las ma mnóstwo detali. Kształtów, a światło gra w nim po prostu pięknie. Co prawda za za miesiąc, kiedy będzie zielony, będzie na pewno ładniej, ale też zniknie to co jest teraz – genialna struktura pni, rowów, strumyków. Przede wszystkim zaś zniknie to co tak cenię w zimowo – wiosennym lesie – przestrzeń i dalekie widoki.